poniedziałek, 12 grudnia 2016

Wyprawka niemowlaka cz.2 (zdrowie)

   Drobna przerwa w pisaniu i wszystkie myśli zebrane do kupy więc można kontynuować wyprawkę. Tym razem (jak sam tytuł wskazuje) - zdrowie. Zdecydowałam, że w tym poście połączę informacje o domowej apteczce Oli z AGD, które wspiera mnie w tej "trosce" 😄
  Ten temat może powielać informacje, o których pisałam wcześniej, ale wydaje mi się to naturalne dlatego, że tworzę pewnego rodzaju instrukcję dla przyszłych mam i nie tylko.
1. Po powrocie ze szpitala nie mogłam uporać się z drobnym katarkiem. Spowodowany był nadmiarem wód płodowych i ulewaniem. Przy takim maluszku używałam wyłącznie wody morskiej, soli fizjologicznej, swojego mleka z piersi, oczyszczanie fridą (bardzo rzadko!!), układanie na brzuszku. Wszystko minęło po 2/3 tygodniach.
2. Pierwsza dolegliwość jaka spotkała moją córkę w 6 tygodniu życia to kolka. Trwała... 1 DZIEŃ!!! Tak drodzy czytelnicy, a dokładniej 2h. Nic nie pomagało, ani masaż, ani ciepły okład/termofor, układanie na brzuszku, podkładanie wałeczka pod brzuszek. Uspokoił ją jedynie szum okapu. Wtedy też odkryliśmy jego zbawczą moc, przydatną do usypiania 😄 Po tej sytuacji zdecydowałam wspólnie z mężem o zakupie kropli na kolki. Akurat byliśmy po pierwszych szczepieniach, gdzie Pani doktor poleciłam nam Bobotic Forte. Pomaga, ale przy regularnym stosowaniu! 18 kropelek na dobę. Korzystałam z nich do 3 miesiąca życia Oli. Odstawiałam je stopniowo zmniejszając dawki, aby mała zbytnio nie odczuwała różnicy.
3. Witamina D i K. Myślę, że dla wielu z Was jasne jest, dlaczego należy to podawać. U niemowlaków karmionych piersią występuje niedobór witaminy K w organiźmie, a odgrywa ona istotną rolę, ponieważ odpowiada za prawidłową krzepliwość krwi przez co zmniejsza ryzyko krwawień śródczaszkowych. Witamina D natomiast to budulec kości. Ogranicza zachorowanie na krzywicę. Lekarka zaleciła nam codzienne podawanie witaminy D (Bioaron D) do ukończenia drugiego roku życia Oli. "K" odstawiliśmy, bo dzienną dawkę zapewnia jej mleko modyfikowane.
4. Ząbkowanie, nasza mała dama znosi dzielnie. Zdarzyło jej się gorączkowość więc mam w apteczce Paracetamol Hasco w syropku dla niemowląt. Ulgę dziąsłom przynoszą niezastąpione gryzaki (można je schładzać) i maść Dentinox. Znam dzieciaczki, którym ząbki wychodziły już w 3 miesiącu, dlatego na "dzień dobry" warto mieć zasób produktów na ten ból.
5. Po pierwszym przeziębieniu Oli (odsyłam do postu - "Apsik Mamo") zaopatrzona jestem po uszy w lekach na "zakatarzenie".
6. Zdrowe karmienie = higiena. Mam tu na myśli wyparzanie butelek przed posiłkiem. Można to robić przy pomocy wrzątku, ale my zaopatrzyliśmy się w sterylizator Aventa, który przy pomocy pary wodnej sterylizuje 6 butelek na raz w 3 min. Dzięki temu mam arsenał butli na cały dzień. A czemu ta czynność jest tak ważna? Mleko modyfikowane szybko fermentuje i przez to staje się pożywką dla wielu bakterii, które nie zawsze domyje bieżąca woda z kranu.
7. Niania elektryczna AngelCare, może ma nie wiele wspólnego ze zdrowiem, ale mi daje ogromne poczucie bezpieczeństwa. Kiedy mała śpi spokojnie w sypialni, a ja z mężem mamy czas dla siebie, wiem że mojemu dziecku nic się nie dzieje. To urządzenie jest niesamowicie czułe. Wystarczy, że Ola lekko uniesie rączkę czy przekręci delikatnie główkę, a czujnik już mnie o tym informuje.
8. Na koniec - TERMOMETR. Obowiązkowo, każda mama. Nie ważne, elektryczny czy bezdotykowy. To jest jasne jak słońce.
  Znowu podsumujmy to, co znajdziecie w mojej "szafeczce zdrowia". Lekarstwa na katar i przeziębienie, krople Bobotic Forte na kolki, witaminkę D, Paracetamol Hasco w syropie na gorączkę, maść Dentinox na ząbkowanie, sterylizator do butelek Aventa, monitoring AngelCare i termometr 😄 O czym więc będzie ostatnia część? A o tym wszystkim z czego korzysta na co dzień młoda mama, a z czego nie i okazało się zbędne. Zapraszam 😃





wtorek, 29 listopada 2016

Wyprawka niemowlaka cz.1 (pielęgnacja)

   Dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży? To Wasze pierwsze dziecko? Gratuluję! Ciąża to piękny okres w życiu każdej kobiety. To też czas, który pozwala przygotować się do macierzyństwa najlepiej jak potrafisz. Wspólnie chodzicie do szkoły rodzenia, czytacie poradniki, fora, słuchacie opinii doświadczonych rodziców... Ja za to w kolejnych postach przedstawię NASZE przygotowania do nadejścia córki. Skupię się głównie na wyprawce, czyli na tym, co jest najbardziej potrzebne na początek, ale też służy do dziś.
   Na pierwszy ogień - pielęgnacja. Kosmetyki jakich będziecie używać to istotna sprawa. Czego potrzebujecie?!
1. Na pewno płyn do kąpieli. Ja zaczynałam od Oilatum baby, ponieważ Ola miała lekko przesuszoną skórę po narodzinach. Obecnie korzystam z Musteli. Ma u mnie dużego plusa, nie wysusza i pozostawia piękny świeży zapach na dziecku. Inne mamy polecają również Emolium.
2. Po kąpieli nie korzystam już z żadnych oliwek. Jestem im przeciwna. Nie jako mają "chronić" dziecko, ale ta ochrona jest tak silna, że nie pozwala oddychać skórze, co może prowadzić do rozwijania się bakterii. Oliwka sprawdza się tylko przy ciemieniuszce u niemowlaka. Jeśli zobaczę, że córka ma przesuszoną skórę to smaruję mleczkiem do ciała Mustela, 2 dni i po kłopocie.
3. A jak walczyć z potówkami? Zwłaszcza w miejscach najbardziej narażonych - paszki, szyja itp.? Mąka ziemniaczana, mąka ziemniaczana i jeszcze raz mąka. Przyznaję nie używałam, a jest to stary sprawdzony sposób naszych matek i babci. Dzidzię można wykąpać w krochmalu zrobionym przez siebie lub kupić gotową saszetkę Nino BioLife (do rozpuszczenia w wodzie). W aptekach dostępny jest także kalik (nadmanganian potasu), jego również dodajemy do kąpieli. Dużo pomaga wietrzenie młodego ciałka i przemywanie przegotowaną wodą. Ponadto, ja na dzień smarowałam Olę bardzo cieniutką warstwą Sudocremu.
4. Często maluchom odparza się pupa. Oprócz mąki ziemniaczanej, popularne wśród mam są maści - Bepathen, Alantan plus, Clotrimazol, Tormentiol czy Sudocrem. Używam ochronnie Alantanu, jednak przy poważnym odparzeniu - Sudocrem (unikając "tych"kobiecych okolic). Warto zarazem wietrzyć dziecku pupkę, aby skóra trochę pooddychała.
5. Pozostając przy okolicach "pampersowych" to praktycznie wcale nie korzystam z nawilżanych chusteczek, wyłącznie duże płatki kosmetyczne, przegotowana woda i szare mydło. Dobrze jeśli namoczony wacik będzie delikatnie zagrzany w naszej ręce - sami nie lubimy maczać pośladków w zimnej wodzie 😉
6. Pępek. Na początek ŻADNYCH Octeniseptów/fioletów. Są na bazie alkoholu, spowalniają proces gojenia. Przegotowana woda, wacik kosmetyczny, patyczki do uszu, szare mydło - to wszystko działa oczyszczająco, nie wysusza, nie zmienia okolic przy kikucie pępowiny. Przemywałam codziennie, najpierw mokrym wacikiem zwilżałam okolice pępowiny, następnie patyczkiem, którym nabrałam odrobinę mydła - pędzlowałam, a na koniec wycierałam zwilżonym patyczkiem/wacikiem. Kiedy odpadł kikut, zrobił się mały obrzęk i lekko wyciekało osocze. Wówczas odkażałam pępek Octeniseptem (używałam jako uzupełnienie pielęgnacji).
7. Aleksandra miała trądzik niemowlęcy. Przypadłość wielu maluchów. Dzidzia przystosowuje się do nowego otoczenia, wynikiem czego jest wysypka na twarzy w postaci podskórnych krostek, czasami ropnych. Przy wysokiej temperaturze otoczenia tworzą się dodatkowo czerwone place. Warto jednak takie zmiany skórne konsultować z lekarzem!!! Nam Pani doktor poleciła maść Latopic. Sprawdziła się super. Teraz jeśli coś wyskoczy, posmaruję i do wieczora znika w mgnieniu oka.
8. Pielęgnacja oczu. Wiem, że wiele mam o niej zapomina, ale należy przynajmniej raz (najlepiej dwa) dziennie oczyszczać wzrok niemowlaka. Unikając tego, narażamy malucha na kontakt z bakteriami, które tworzą się przez niezebraną wydzielinę w kącikach oczu. Do przemywania używam ciepłej przegotowanej wody lub soli fizjologicznej, zależy co w danym momencie mam pod ręką.
9. Kwestią sporną była higiena uszu. Używać patyczków czy nie. Położna środowiskowa była przeciwna. Twierdziła, że wystarczy samo wytarcie ręcznikiem po kąpieli. Dla mnie to było za mało, kiedy widziałam tą woskowinę wylewającą się z ucha. Czyszczenie jest koniecznie, tylko ostrożnie, aby nie "wpychać" wydzieliny do środka. W woskowinie jest pełno zanieczyszczeń, które mogą doprowadzić do stanu zapalnego. Teraz raz na tydzień myję uszy patyczkami z ogranicznikiem, nie zapominając, o okolicach za uszami.
   A zatem mój kącik pielęgnacji nie mógłby obejść się bez Oilatum Baby (emulsja do kąpieli), Musteli (płyn do kąpieli i mleczko do ciała), Alantanu+ i Sudocremu (maść i krem na odparzenia/potówki), Nino BioLife (krochmal do kąpieli w saszetkach), Octenisept (spray odkażający), Latopic (krem do twarzy), soli fizjologicznej, przegotowanej wody i niezastąpionego szarego mydła. Myślę, że wiele z Was drogie mamy mogłoby tu dopisać jeszcze sporo innych produktów i sposobów na ochronę Waszych dzieci. Chętnie dowiem się jak Wy dbacie o swoje maluchy i czy zgadzacie się z moją pielęgnacją. Następna część wyprawki dotyczyć będzie zdrowia. Moja domowa apteczka, co warto mieć pod ręką 😄





czwartek, 24 listopada 2016

Chcę już Oli zaplatać warkocze

Jeszcze rok temu w wakacje, nie powiedziałabym, że moje życie tak szybko obróci się o 180 stopni. Jestem mamą. Człowiekiem odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Takie wyzwanie na mnie spadło. Przyjęłam je "na klatę" ☺
W towarzystwie często mówiłam o tym, że pierwszego chcę chłopca. Marzył mi się model rodziny - mama, tata, syn i potem córka. Starszego brata postrzegamy jako bohatera dzieciństwa. To on w niewidzialnej złotej zbroi, broni swego rodzeństwa jak rycerz. Pierwszy autorytet. Czuwa nad wszystkim, zwłaszcza nad tym, co już niewidoczne dla rodziców. Będąc jednak w ciąży, nie opuszczało mnie przeczucie, że pod sercem noszę małą damę. Dodatkowo te sny, w których na świat przychodzi dziewczynka. Od początku wiedzieliśmy, że jak będzie ona to nazwiemy ją Aleksandra.
20 tydzień ciąży, kolejna wizyta u doktora. Lekarz spytał czy chcemy poznać płeć. Cieszyłam się jak małe dziecko. W końcu się dowiemy, zagadka zostanie rozwiązana. "W 80% mogę potwierdzić, że będzie to dziewczynka" - stwierdził lekarz. Miałam łzy w oczach, ze szczęścia, chyba podświadomie trzymałam kciuki, żeby była Ola. Po wizycie milion telefonów do rodziny i znajomych. Mariusz od początku chciał córkę. Wiem, że najważniejsze w takich momentach powinno być zdrowie dziecka i tak było, jak najbardziej, ale każda z nas kiedyś trzymała po cichu kciuki za syna albo córkę.
No i mamy już prawie pół roku naszą Pannę Aleksandrę, co ma słabe nerwy i nie lubi słodkiego ❤ Tak trochę po mamie i po tacie ☺ Nie zamieniłabym ją na nikogo innego. Czekałam na nią 9 miesięcy, a nawet dłużej, bo wybierała się jak sójka za morze. Spóźnialska jest po... hmm raczej nie powiem po kim. Dopiero tyle za nami, a ile przed... te babskie sprawy, pierwsze miłości, wspólne zakupy, malowanie paznokci, podbieranie kosmetyków i ciuchów (mam nadzieję ☺), pierwszy makijaż itd. Na początek jednak wystarczą mi warkoczyki. Tak, chcę już Oli zaplatać warkocze, robić kucyka albo dwa.

P.S. Żeby było śmieszniej, drugą też chcę dziewczynkę. Nawet intuicja mi to podpowiada, może i tym razem mnie nie zawiedzie.





fot. Magdalena i Karol Grochowscy


























niedziela, 20 listopada 2016

Apsik Mamo!

   Mamy jesień, chociaż pogoda bywa myląca ☺ Mylący też był kaszel mojej małej. Jak każda matka staram się chronić swoje dziecko podczas tej pory roku. Hartuję Olę spacerami, ale wiadomo, że nie zawsze unikniemy infekcji. W powietrzu, aż roi się od bakterii i wirusów. Piersią nie karmię - niestety (więc nie dostarczam jej naturalnych przeciwciał), dlatego wspomagam się preparatem OmegaMed baby DHA. Producent zaleca dziennie 1 kapsułkę, ale ja robię to rzadziej. Pewnie wiele z Was zastanawia się teraz nad tym, dlaczego nie karmię piersią. O tym kiedyś na pewno wspomnę. 
   Wracając do dziecka to zaczęło się tak... Pierwszy zachorował mąż. Stan podgorączkowy, katar, ból gardła - standard "męska walka o życie" ❤❤❤. Na ten czas próbowałam izolować córkę od Mariusza. Ola zaczęła pokasływać. Zbagatelizowałam sprawę, ponieważ zdarzało jej się to wcześniej jako forma zaczepki. Przyszła pora snu. Mała jak zwykle grzecznie poszła spać. Godzina 1 w nocy, córka budzi się z płaczem i zatkanym noskiem. Ale jak?! Skąd?! Przecież ją chroniłam! Pierwszy katar w jej życiu. Noc nieprzespana. Rano wizyta u pediatry. Pani doktor jak zwykle nas nie zawiodła - skarbnica wiedzy. I tu chciałabym podzielić się z Wami sposobami jakie pomogły mi w wyleczeniu córki.

Na dzień
1. VIBURCOL w płynie. 5 kropelek przed posiłkiem, nie przekroczyć dawki 15 kropli na dobę. Myślę, że działał bardziej uspokajająco niż leczniczo. Stosowałam go tydzień. Mała była po nim senna - w sumie takie ma właściwości. 

2. INHALACJE solą fizjologiczną. Robiłam to trzy razy dziennie po 5-7 minut. Wziewy ewidentnie przynosiły jej ulgę. Sól fizjologiczną wpuszczałam jej również do noska, do każdej przegródki po kropelce, 2-3 razy dziennie.
3. MAŚĆ MAJERANKOWA. Korzystałam z niej bardzo krótko po tym jak okazało się, że Ola jest na nią uczulona. Wyskoczyła jej drobna wysypka pod noskiem. 
4. WODA MORSKA, roztwór izotoniczny (producent Marimer). Używałam jej sporadycznie, ponieważ... 
5. ...była wykorzystywana jako nawilżenie błony śluzowej wtedy, gdy córka miała uporczywy katar. Po nawodnieniu noska od razu mąż wyciągał nadmiar śluzu ASPIARTOREM FRIDA. Ten sprzęt wymagał wysoce wydajnych/pojemnych płuc. Na pewno sztuką jest wybrać nim całą wydzielinę, poważnie.. ☺
6. KATAREK. Zastąpiliśmy nim fride. Z mężem baliśmy się jak ognia tego "urządzenia". Wizja podłączenia go pod odkurzacz brzmiała jak słaby żart. Odważyliśmy się. Koszt około 50 zł. Najpierw test na sobie. Ustawiliśmy odpowiednie obroty na odkurzaczu. Efekt nie był drastyczny więc przyszedł czas na Olę. Zero płaczu, szybko sprawnie i efektywnie. Naprawdę polecamy.
7. KROPLE NASIVIN (soft 0,01%). Stosowałam raz dziennie, 1 kropla do każdego otworu nosowego. 

Na noc
1. ZĄBEK CZOSNKU. Zgniotłam go, zawinęłam w rajstopę i związałam sznurówką. Przygotowany woreczek mąż wieszał córce w łóżeczku nad głową, co wieczór świeży. Czytałam, że można też położyć to pod spanie i dodać pokrojoną cebule.
2.WILGOTNA PIELUCHA TETROWA I RĘCZNIK. Wiadomo, służyły do nawilżania pomieszczenia. w którym śpi niemowlę. Mokre wisiały na łóżeczku. 
2. OLEJEK ETERYCZNY (Olbas Oil). Skropiłam nim ręcznik i pieluszkę. Dosłownie kropelkę.
3. MAŚĆ AROMACTIV BABY. Po kąpieli smarowałam nią stópki i plecki małej. Przed stosowaniem warto sprawdzić czy nie wystąpi reakcja alergiczna, np. nałożyć na piętę i zaczekać na efekt (rada Pani doktor).
4. PODUSZKA KLIN. Jeszcze nie posiadam, ale na pewno kupię. Dużo pozytywnych opinii o niej przeczytałam. Na czas choroby podłożyłam dodatkowy koc pod materac, aby Ola miała główkę wyżej. Wszystko po to, żeby wydzielina swobodnie spływała i nie zatykała dziecięcego noska.

   Infekcja trwała półtora tygodnia. Pierwsze dni były najgorsze. Tu nieoceniona okazała się pomoc i wsparcie mojego męża, który pomimo swojej choroby, ułatwiał mi starcie z przeziębieniem Oli. Powyższe metody jakie zastosowałam są wskazówkami naszego pediatry, jak również podpowiedziami innych mam. Dodam, iż medycyna pozwala na użycie innych środków farmakologicznych po ukończeniu 7 m.ż. dziecka. Ciekawa jestem OGROMNIE jak Wy drogie mamy radziłyście sobie w podobnych sytuacjach, niezależnie od wieku Waszych pociech. Czekam na komentarze ☺❤

czwartek, 17 listopada 2016

Marchewkowa Ola

   Pierwsza była marchewka. Nie jabłko, nie dynia, nie ziemniaczek. Rozszerzanie diety niemowlaka - dla jednych coś naturalnego, innym spędza sen z powiek. Przyznaję, byłam tą mamą, która nie spała ☺ Nie wiedziałam od czego zacząć, w jakich porcjach, kiedy podać pierwszy stały pokarm, jak zareaguje Ola. Zastanawiałam się co to będzie, jeśli w ogóle nie będzie chciała jeść?! Zgroza. S(i)ok! Tak, podam sok. Oluśka miała DOPIERO 4 miesiące, a ja silne parcie, żeby zaczęła jeść coś nowego. Soczek marchwiowy kupiłam w sklepie, schłodzony, z krótkim terminem ważności. Uznałam, że jest naturalny (nawet w smaku taki był). Pierwszy łyk i niestety TEN grymas na twarzy. Wypluła, bluzka upaćkana. Hm.. Kolejne podejście, sytuacja się powtarza. OK, nie lubi marchewki. Koleżanka przywiozła kompot ze swoich jabłek. Delikatny, palce lizać. Łyczek, grymas, wypluła. Nawet to nagrałam, bo wyglądało komicznie. Trochę pośpieszyłam się z tymi "owockami".
   2 listopada (Ola 04.11 kończyła 5 m.ż.), szczepienia u Pani doktor. Pielęgniarka robi wywiad. "Czym Pani karmi?" – spytała. Nic się nie zmieniło, nadal mleko modyfikowane Enfamil 1, obecnie 5x180ml. "Pani powinna wprowadzić małej już stały pokarm." - stwierdziła pielęgniarka i zgodził się z nią nasz pediatra. "Dobrze, ale jak? Czy możemy o tym zaraz porozmawiać?" - kontynuowałam. Wtedy Pani doktor od A do Z wytłumaczyła mi i mężowi jak się do tego zabrać. Rozwiała nasze wątpliwości, odpowiedziała na wszystkie pytania. W końcu mogłam spać spokojnie ☺ I tak nasza Ola dostała pierwszą marchewkę na swoją piątą miesięcznicę, chociaż zalecenia WHO są takie, iż dziecko karmione piersią czy mlekiem modyfikowanym powinno mieć rozszerzaną dietę dopiero w 6 m.ż. Ja poszłam na kompromis z nauką. I tu schody. Niestety nie mieliśmy swojej marchwi, a ta sklepowa jest pełna chemii i pestycydów. Na początek słoiczek HIPP - warzywo/owoc pochodzi z ekologicznych upraw, najczęściej z południa kraju. Przechodzi zdecydowanie więcej testów. HIPP na tle innych producentów wypada najlepiej. Ma mało cukru i sporo błonnika. Słoik poszedł w zapomnienie po szybkiej akcji "swoja marchew" wśród rodziny i znajomych. Do dzisiaj udało nam się zrobić zapasy na blisko dwa miesiące. Tu kolejny raz wykazał się mój cudowny mąż, który na potrzeby córki kupił parowar. Marchewkę obrał, pokroił, ugotował na parze, zblendował, poporcjował w woreczki i zamroził ❤ Według Pani doktor może tak leżeć 3 miesiące. Istnieje też opcja zawekowania, jak kto woli. Chciałabym jednak wrócić jeszcze do tego w jakich ilościach zaczęłam podawać warzywko. Najpierw były 4 łyżeczki, następnego dnia 8, kolejnego 15. Po tygodniu Ola zjadała na raz cały słoiczek (około 120 ml), zawsze koło południa. I tak 1 butelka mleka została zastąpiona zupką. Na deserek daje jej około 60 ml soku jabłkowego z naszego łomżyńskiego sadu. Wprowadziłam również jabłko i dynię. Jabłka też z sadu, a OGROMNĄ dynię dostaliśmy od naszych przyjaciół, którzy sami ją wyhodowali. Mama (Mariusza) przerobiła ją i zawekowała. Zapasów, a zapasów... Czekam teraz, aż córa skończy pół roku. Podam jej wtedy ziemniaczka, a pod koniec 6 m.ż. gluten w formie kaszki, powoli, w małych ilościach. O to cała przygoda z karotką, było "ciekawie" ☺ Mam cichą nadzieję, że naszą historią choć trochę pomożemy kolejnej mamie przebrnąć marchewkową drogę. Buziaczki ✌❤





Pierwsza łyżeczka ☺



1/1000000 zapasów ☺



❤❤❤





środa, 16 listopada 2016

Właśnie teraz!

Tak. Będę pisać. O macierzyństwie. Zawsze miałam wiele pasji, ale największa przyszła razem z Olą ❤ Będzie to poradnik, pamiętnik (no... może czasem), moja opinia, miszmasz. Dlaczego teraz?!

Teraz bardzo kocham to co robię.

Teraz udało mi się stworzyć oryginalną☺nazwę dla tego "przedsięwzięcia".
Teraz mam sporo doświadczeń, którymi chcę się podzielić.
Teraz mam odwagę. Ola dodaje mi odwagi.
Teraz czuję, że to co chcę zrobić, może służyć innym.
Teraz jestem pewna siebie.
Teraz się nie wstydzę☺
Teraz jestem gotowa stawić czoła opinii i krytyce.
Teraz chcę pomagać, udzielać wskazówek.
Teraz naprawiłam laptopa.
Teraz, bo kiedy jak nie teraz. 
Teraz stworzę kolejny post.

Czekajcie Mamuśki i nie tylko.



fot. Magdalena i Karol Grochowscy